W naszym kraju panuje obiegowa opinia, iż przedstawiciele
Policji nie są zbyt lotni myślowo. I to niezależnie od rangi. Trudno wszakże
wymagać od statystycznego krawężnika wybitnego ilorazu inteligencji. Zrobiłeś kilka
fikołków, nie masz żółtych papierów -
niebiescy witają! Co gorsza jednak, debilizm w wydaniu policyjnym sięga o wiele
wyżej w hierarchii tej grupy zawodowej.
Wspominam o tym nieprzypadkowo, gdyż właśnie dowiadujemy
się, iż Policja wnioskuje o zamknięcie „Żylety” do końca roku. Trudno w tym
postępowaniu znaleźć, choć krztę logiki. Niebiescy przywołują non stop te same
argumenty: wykorzystywanie opraw meczowych do uniemożliwienia
identyfikacji osób odpalających pirotechnikę na meczach z ( tutaj wpisz
nazwę dowolnych klubów) a także rzucanie serpentyn na płytę boiska prowadzące
do przerwania tych meczów. Jednym słowem podróż Gustlika dookoła trawnika.
Zakaz używania pirotechniki na meczach jest jednakowoż
durny, jak wlepianie mandatów za picie browara w parku. Jeśli odpalam racę to
moja sprawa – rozjebie mi łapę, też moja sprawa. Wracając z parku po 8 piwach
wyrżnę ryjem o chodnik – nic im do tego. Jakże wkurwiające są usilne próby uszczęśliwiania
obywateli przez państwo. Moje życie – moja decyzja. Założenie proste, choć
szczerze wątpię czy doczekam się kiedyś wcielenia w życie tego sloganu.
Kolejnym absurdem jest rzucanie serpentyn. Co w tym kurwa
złego?! Widowiskowość, budowanie atmosfery?! Czy jeden komendantek z drugim
byli chociaż raz na meczu swojej ulubionej drużyny? Prywatnie – nie z pałą lub
służbowo po cywilu. No chyba, że w Stróżach u senatora Koguta – tam to jest i
atmosfera i kultura. Idylla wręcz.
Zamykanie trybun to ostateczna instancja. Może być odpuszczalna
tylko w przypadku jakiś rażących naruszeń. A tutaj? Pożal się boże prewencja.
Generalnie ostatnio policja chyba 90%
swych czynności określa słowem prewencja. Tylko jakoś nic z tego nie wynika.
Liczba kradzionych samochodów nie spadła, handel dragami też rozwija się najlepsze i tak dalej i tak dalej. Można by
wymieniać w nieskończoność „sukcesy” polskich stróżów prawa. Najłatwiej uderzać
w kibiców.
Wniosek o zamknięcie "Żylety" w swym kretynizmie może równać
się z decyzją z poprzedniego sezonu o niewpuszczeniu fanów Lecha na mecz z
Legią. Ci w odpowiedzi zorganizowali marsz, a właściwie chcieli to uczynić.
Oczywiście zdaniem policji łatwiej jest zabezpieczyć marsz 3 tysięcy fanów
przez miasto, niż ich obecność w klatce na stadionie. Cóż – myślący inaczej są
wszędzie, a co gorsza mają wpływ na nasze
życie w tum dziwnym, bądź co bądź, kraju.
Oczywiście Policja chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, że
zamknięcie „Żylety” to nie rozwiązanie. Wtedy kibice będą zbierać się w innych
miejscach i tam dopiero bawić się z Policją. Już samo zgromadzenie pod
stadionem jest o wiele trudniejsze do zabezpieczenia, niż obecność kibiców na
trybunie. Niby to oczywiste, ale jak widać nie dla wszystkich.
PS. Po meczu Legia – Ried wychodzę ze stadionu. Na moich
oczach policjant zatrzymuje kibica Legii jadącego rowerem i każe mu dmuchać w
balonik. Prewencja? Nie – klepanie statystyk.
Kibic z
Łazienkowskiej
Sama prawda. Poziom polskiej piłki (sporu) wołający jest o pomstę do nieba, a i tak Pluszaczki i inne wyżej postawione im "wiejskie misie" konsekwentne dążą do tego - by odebrać, nam prawo ( i chęć) bycia kibicem, bycia wolną osobą.
OdpowiedzUsuń