Dlaczego Messi nie będzie piłkarzem wszech czasów?

Argentyńczycy ponowne zawiedli w Copa America. Po remisie z Boliwią 1:1, znów zremisowali - tym razem bezbramkowo z reprezentacją Kolumbii. Te dwa wyniki dają podstawy, by wątpić w możliwości gospodarzy turnieju jeśli chodzi o zdobycie końcowego trofeum. A przecież przed turniejem byli murowanymi faworytami. Brazylię, która mistrzostwo Ameryki Południowej zdobywa ostatnio niemal seryjnie (w ostatnich pięciu turniejach raz tylko wygrała Kolumbia - gospodarz CA 2001), światowe media postrzegały jedynie jako drużynę, która może najwyżej pokrzyżować szyki Argentynie. Albicelestes zostali przez dziennikarzy niemal skazani na zwycięstwo. Tymczasem jak jest, każdy widzi: dwa mecze, dwa punkty, zerowy bilans bramek. Oczywiście, nic nie jest jeszcze przesądzone, niemniej szkoda - wszyscy spodziewali się więcej. Nie pomaga nawet obecność w drużynie Leo Messiego, najlepszego na dzień dzisiejszy piłkarza świata (globalna dyskusja: Messi czy Cristiano Ronaldo? Uważam, że obaj grają dziś w piłkę najlepiej na świecie, przy czym ten pierwszy jednak zawodzi rzadziej, no i przemawiają za nim indywidualne trofea). Nie bez przyczyny pogrubiłem "na dzień dzisiejszy". W tym sezonie jeden z moich znajomych powiedział: spójrz oglądamy właśnie Messiego, być może najlepszego piłkarza wszechczasów. Nie wydaje mi się.

Z czego kojarzymy Pelego? Z trzech wygranych Mundiali. A guru Messiego, Diego Maradonę? Ze złota i srebra na Mistrzostwach Świata? Zinedine'a Zidane'a? Również złoto i srebro Mundialu + zwycięstwo w Euro 2000. Kto będzie pamiętał o jego sukcesach klubowych za lat dwadzieścia? "Tygodnik Kibica"? Fakt, niektórzy jeszcze kojarzą Zidane'a z tego, że trenował algierskie sztuki walki na Marco Materazzim, ale pamiętajmy, że miało to miejsce jednak w finale Mundialu 2006.


Z czego będziemy pamiętać Leo Messiego za lat, dajmy na to, dwadzieścia, bądź trzydzieści? Coś mi się wydaje, że będą go wtedy wspominać jedynie prawdziwi fani F.C. Barcelony, której będzie niewątpliwą legendą. No i może jeszcze kibice Realu Madryt, z tego względu, że napsuł im tyle krwi. To bezdyskusyjne, że aby dopisać Argentyńczyka do grona wymienionych piłkarzy, należy poczekać na jego sukces na niwie reprezentacyjnej. Sukces, do którego to on tę reprezentację poprowadzi. Z tego punktu widzenia, lepszym zawodnikiem wydaje się być Ronaldo (ten prawdziwy, grubszy), którego karierę co prawda zniszczyły kontuzje i chorobliwa skłonność do tycia, ale przynajmniej zdobył Mistrzostwo Świata w Korei i Japonii w 2002 roku, został królem strzelców oraz najlepszym graczem tamtego turnieju.
O Messim, póki co, mówi się, że aby wygrał coś z reprezentacją, powinien na jej zgrupowania zabierać ze sobą Xaviego i Iniestę. A najlepiej jeszcze Villę i Pedro. Kiedy ci zawodnicy przestają go otaczać, oglądamy innego Messiego. Ten zawodnik, który potrafi strzelać całe ciężarówki bramek w klubie, w reprezentacji w 60 spotkaniach goli uciułał 16. Być może wynika to z tego, że selekcjonerzy Albicelestes nie potrafią dobrać taktyki pod naszego bohatera, ale pozwala również wysnuwać przypuszczenia, że Messi po hipotetycznym transferze do innego klubu również przestałby być TYM Messim. A najlepsi piłkarze w historii potrafili błyszczeć w każdej konfiguracji. Zidane był niekwestionowanym liderem reprezentacji, błyszczał również w Realu (gdzie jak wiadomo, nawet najjaśniejsze futbolowe gwiazdy nieraz gasły - choćby ostatnio Kaka). Z kolei Diego Maradona, którego Messi jest duchowym spadkobiercą, dwa razy potrafił ciągnąć samodzielnie przez całe Mudiale, aż do finałów (jeden z nich wygrywając) ekipy dość przeciętne, wygrywając mecze w pojedynkę, kiedy trzeba. Messiemu piłkarscy bogowie zesłali do pomocy takich tuzów jak Aguero, Tevez czy Higuain. I co? I nic.

A czas ucieka. Na najbliższych Mistrzostwach Świata w 2014 roku Messi będzie miał 27 lat. Zinedine Zidane grał z Francją w finale w wieku lat 34, ale pamiętajmy, że był on środkowym pomocnikiem, a jego fantastyczna gra była oparta przede wszystkim na technice. Messi również jest świetnym technikiem, ale w nieco innym, być może nowocześniejszym wydaniu. Piłka niesamowicie klei mu się do nogi przy rozwijaniu na boisku ponaddźwiękowych prędkości, dzięki czemu potrafi minąć kilku rywali nawet w kluczowym momencie (obliczono, że Messi i C. Ronaldo, to najszybciej poruszający się z piłką zawodnicy wszech czasów). Mając więc na uwadze największe atuty Argentyńskiego asa oraz fakt, że jest on przede wszystkim skrzydłowym (mimo gry teoretycznie na szpicy w Barcelonie), obawiam się, że najbliższe Mistrzostwa Świata mogą okazać się, jeśli nie ostatnią, to jedną z ostatnich okazji, aby Lionel Messi udowodnił, że należy mu się miejsce w najściślejszym piłkarskim panteonie. No chyba, że w okolicach trzydziestki zacznie przeobrażać się w playmakera, czego wcale nie można wykluczyć. Póki co jednak, grę Leo i całej reprezentacji Argentyny świetnie podsumowuje taki oto obrazek z ostatniego meczu z Kolumbią:

This entry was posted on czwartek, 7 lipca 2011 and is filed under ,,,,,,,,,,,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.

One Response to “Dlaczego Messi nie będzie piłkarzem wszech czasów?”

  1. Wreszcie jakiś trzeźwy pogląd. Ostatnio co nie czytam to probarcelońska klepucha.
    Dodałbym jeszcze argument, że ani Pele, ani Maradona, ani Zidane nie wspomagali się dopingiem.

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się imieniem lub pseudonimem. Dyskusja z 5 Anonimami nie ma sensu :)