Technologie w służbie polskiego futbolu


Notka zainspirowana dzisiejszym felietonem Przemysława "Robię Trzy Gazety" Rudzkiego opublikowanym w "Przeglądzie Sportowym".

Wiem. Jest pomysł. Jak zaistnieć w świecie reprezentacyjnej piłki mimo marnych wyników naszych narodowych kopaczy? Jak zrobić, żeby wszyscy byli zadowoleni, a i jeszcze hajs się zgadzał? Jak uszczęśliwić te miliony selekcjonerów, którzy przy każdych eliminacjach, turniejach, na które się dostaniemy i meczach towarzyskich reprezentacji zasiadają przed telewizorami i z piwkiem w ręku głośno, spod wąsa wyrażają swoje zdanie: "Wawrzyniak? A czemu nie Boenisch?", "Obraniak? To nie Polak, dawać Mierzejewskiego!", "Mierzejewski? Słaby, dawać Obraniaka!", "Lewandowski nie strzela, na ławę go!".

Po kolei.

Niedługo gramy jakiś tam mecz ze Szkocją. Potem chyba jakieś eliminacje, gdzie zbierzemy oklep od Niemców, wygramy - daj Boże - z Gibraltarem, a z wyspiarzami będziemy tłukli się o baraże w konkurencji "kto dłużej utrzyma piłkę na ziemi, bez lagi do przodu". Znamienny jest obojętny ton powyższych dwóch zdań. Obojętna coraz bardziej jest mi bowiem cała nasza reprezentacyjna piłka. Oglądam, nawet trzymam kciuki, ale to nie to, co kiedyś. Z każdym kolejnym selekcjonerem jest gorzej. Ostatnia biało-czerwona drużyna, którą się NAPRAWDĘ emocjonowałem, to kadra Beenhaakkera (pomijam jednorazowy zryw serca na Euro 2012, kiedy dałem się porwać panującym  nastrojom). Smuda, Fornalik, Nawałka - kolejni "pozoranci" na najważniejszym w polskiej piłce stanowisku sprawiają, że naprawdę mam w dupie, czy na lewej obronie zagra Boenisch, czy Wawrzyniak, czy Obraniak to Polak i czy nie lubi się z Błaszczykowskim, czy jednak kochają się jak bracia. Nawet nieskuteczność Lewego w kadrze wzbudza we mnie mniejsze chyba emocje, niż skuteczność i piękne gole Zlatana czy Suareza w rozgrywkach ligowych. I to pomimo, że wciąż piszę o reprezentacji w pierwszej osobie liczby mnogiej.

Ciągle nikt nie może wpaść na pomysł, by zerżnąć od Niemców lub Belgów koncepcję pracy u podstaw; zatrudnia się kolejnych prowincjonalnych trenerów i oczekuje cudów. I nie zanosi się na zmianę. 

Więc może spróbować inaczej?

Wyobraźmy sobie, że Nawałka przegrywa eliminacje. Zbieramy przewidziany oklep od Niemców, Lewy nie trafia karnego z Gibraltarem i kończy rozgrywki z zerowym dorobkiem bramkowym, a wyspiarze okazują się lepszymi drwalami od nas. Koniec. Euro 2016 - kolejny turniej, który możemy najwyżej polizać przez szyby telewizorów. Selekcjoner zostaje tradycyjnie wyjebany, tabloidy trąbią o tym, ile zarobił, wszyscy wieszają na nim psy, i każdy jest zaskoczony - generalnie jeden wielki faken. No i - jak zwykle - trzeba wybrać nowego selekcjonera. Podnosi się wielka ogólnonarodowa dyskusja. Z zagranicy? Czy Polak? I wtedy zaczyna się jazda. Telewizję i internet obiegają spoty, w których jaśnie nam panujący prezes Boniek przedstawia listę dziesięciu kandydatów i zachęca do wysyłania smsów na swojego faworyta! Rozwiązanie genialne w swojej prostocie. Niech to naród wybierze selekcjonera. Nowocześnie, nowatorsko i pioniersko! Skończyłyby się dyskusje, wszak mielibyśmy na tym stanowisku człowieka wyłonionego w myśl zasady vox populi, vox dei. Odpowiedzialność zostałaby zdjęta z PZPN na kibiców. Że trener X dał dupy? Sami takiego wybraliście. Do tego opłaty za smsy zasiliłyby nieco związkową kasę. Wybierajmy selekcjonerów smsami. A że będziemy piłkarskim pośmiewiskiem w skali świata? Bitch, please. Już jesteśmy.


PS.
A jak już wybierzemy selekcjonera, a właściwie trenera, to można pójść dalej i wybierać w drodze powszechnego, smsowego głosowania skład kadry na poszczególne mecze. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby - o ile PZPNowi nie zależy na hajsie z smsów - wykorzystać do tego Facebooka, Twittera, czy co tam jeszcze. Skoro już jesteśmy słabi w piłkę i nie robimy nic, żeby to zmienić... Tak, bylibyśmy chociaż nowatorscy.

This entry was posted on poniedziałek, 3 marca 2014 and is filed under ,,,,,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.

Leave a Reply

Podpisz się imieniem lub pseudonimem. Dyskusja z 5 Anonimami nie ma sensu :)